środa, 24 października 2012

lymphomyosot




Wiedziałam, że tak to właśnie będzie. Nieważne, nieważne. Kiedyś dałabym się pokroić za takie dwa dni spędzone na robieniu dokładnie niczego, ale ostatnio jakoś mi to przeszkadza, ale jednak, nie da się ukryć, że "czynność" jest w tym przypadku jak najbardziej tylko i wyłącznie pozorna. Nie lubię nie robić nic kompletnie, ale udawanie, że robię już mi nie ujmuje. Bla bla bla. wiem. Opowieść porywająca  jak zwierzenia przewodnika przy kolejnej partii fascynującego ceglanego murka. Pointa: zdać kierwonicowość przed końcem stycznia, wyleczyć się tak kompleksowo jak się tylko da, chodzić przy tym do przybytku ohydy i okrucieństwa, nie zwariować...
Z serii fascynujące i inne śmieci, w ten weekend przyjdzie obiekt, który wybawi mnie od 4 letniego spania ledwo nad poziomem podłogi, ariwederczi "boskie" materace

1 komentarz: