sobota, 13 października 2012
lazy morning
Jest to zdecydowanie jeden tych dni, które wymagają rano sadzonego jajka i wielkiego kubka earl grey'a z cytryną i miodem. Jedynym moim celem dzisiaj to utrzymywanie w miarę komfortowej, stałej pozycji w odmętach pościeli w różowe serduszka. Mimo wszystko jestem sobie wdzięczna za wczoraj. Uwielbiam wiedzieć, że mam w kimś oparcie i tego doświadczać, mimo wszystko świat nie jest taki straszny, a nie wszystkie dziewczyny trzeba sprzątnąć w powierzchni ziemi. Z każdym rokiem jestem coraz bardziej zdziwiona zdarzeniami które zachodzą. Nie wiem czy wierzę w przeznaczenie, nie wiem czy w nie nie wierzę, ale jeżeli coś się dzieje, to chyba właśnie tak powinno być.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Będą foty, będą! aaaaa! :D
OdpowiedzUsuńdżizys krajst, kolejny blog, już się bałam, że to ten dziecięcy 'toke costam'... ale lubię Cię czytać, więc fajno :D
POZDRAWIAM, CZYTELNICZKA
"kolejny" właśnie dlatego staram się ograniczyć do tylko tutaj, będę po kolei usuwać wszystkie niepotrzebne znaki mojego istnienia, żeby był jakiś jeden, w miarę porządny =.='. Rumienię się i wiercę, jak miło mieć już kogoś do zatytułowania CZYTELNIKIEM. <3
Usuń